Strona główna » Przygodówka porywająca wzrok – Verne The Shape of Fantasy

Przygodówka porywająca wzrok – Verne The Shape of Fantasy

Jakiś czas temu w poszukiwaniu ciekawych indie gier natrafiłem na tę oto produkcje. Jako że posiadała już demo, zabrałem się za jej sprawdzenie, przygoda była niestety bardzo krótka, jednak pozostawiła mnie z dość mocnym niedosytem. Kilka tygodni później gra miała swoją oficjalną premierę i od razu znalazła się w mojej bibliotece Steam. Wcielamy się w Julusa Verne, który wraz z kapitan Nemo wyrusza na poszukiwanie źródła wielkiej mocy. Znajdującego się w starożytnym zaginionym mieście, o którym krąży wiele tajemniczych legend i historii. O ile wierzyć baśniom, spoczywa tam starożytny artefakt, który może zmienić bieg historii i zapewnić nieograniczoną władzę: Płomień Hefajstosa! Artefakt, którego potężna moc była odpowiedzialna zarówno za powstanie, jak i klęskę legendarnej Atlantydy. Przy pomocy wszystkim dobrze znanej łodzi podwodnej Nautilus, postanawiają spróbować swoich sił w odnalezieniu mitycznego artefaktu. Jednak jak to bywa w tego typu przygodach, nie wszystko idzie tak gładko, jak to początkowo zakładali. Podczas swojej podróży, Jules Verne nie tylko odkrywa niewyobrażalne cuda i tajemnice świata, ale też napotyka wiele przeszkód i komplikacji. Jednak jego najcięższym wyzwaniem staje się stawienie czoła mrocznej i pozornie wszechmocnej istocie, której jedyną aspiracją jest wykorzenienie siły fantazji z umysłów wszystkich mieszkańców Hemery … w tym naszego głównego bohatera!

Zupełnie inna niż oczekujesz 

Przed uruchomieniem gry jak pewnie sporo graczy, miałem w głowie niesamowitą przygodówkę z trudnymi zagadkami i zagmatwaną historią. Jednak po godzinie grania zdałem sobie sprawę, że postawiłem swoje oczekiwania ociupinę za wysoko. Cała przygoda jest bardzo baśniowa, historia jest dość spójna i ciekawa, lecz momentami może wywołać u nas lekki mętlik. Zagadki natomiast, niestety nie są wymagające i w zasadzie większość z nich możemy rozwiązać przy pierwszym, bądź drugim podejściu. Niektóre z nich nawet, uda nam się rozwiązać kompletnie przypadkowo, próbując losowo ułożyć wybrane elementy. Muszę jednak przyznać, że są one rzeczywiście różnorodne i pomysłowe, przez całą grę pojawiła się tylko jedna z nich, która rzeczywiście się powtórzyła. Niemniej nie mogłem pozbyć się wrażenia, że największą trudnością, jaka mogę przez całą grę napotkać, jest skradanie się bądź ukrywanie przed przeciwnikami. Bo właśnie te segmenty, nawet kilka razy udało mi się powtarzać. W pewnym etapie gry natrafiamy na starożytny artefakt Imag, który umożliwia nam manipulacje czasem niektórych obiektów. Niestety mam wrażenie, że jego użycie zostało dość mocno spłaszczone i używamy go tylko do torowania drogi dalej. Myślę, że fajnym pomysłem mogłoby być, wykorzystanie go, na kilka innych sposobów. Niekoniecznie posługiwać się nim tylko na rozwalonych przedmiotach, lecz użyć go w kilku kluczowych momentach fabuły. Przykładowo umożliwić podjęcie decyzji, która miałaby już nieodwracalny wpływ na całą grę. Szczególnie że, znajdziemy w niej quick time eventy, które właściwie nie mają tu żadnego sensownego zastosowania.

Wizualny majstersztyk

Pomimo tego mojego początkowego wstępu i lekkiego marudzenia, to nie mogę grze odebrać jednego. Verne The Shape of Fantasy to arcydzieło, jeśli mówimy o aspekcie wizualnym, wraz z wszelkimi efektami dodatkowymi. Cała gra przedstawia nam naprawdę wiele niesamowitych lokalizacji, od podwodnych ruin, wysp z absurdalnymi elementami, do mrocznych statów i kryjówek. O samej łodzi Nautilusa nie wspominając, bo w niej znajdziecie jeszcze więcej tajemnic i interesujących zakamarków. Gra motywowała mnie do tego, aby co kilka minut zatrzymać się, ponieważ dana cutscenka czy lokalizacja podobała mi się tak bardzo, że aż chciałem uwiecznić ją na screenie. Co właściwie jest dla mnie rzadkością, bo w zasadzie wcale nie używam tej opcji w grach. A połączenie tak dobrze zrobionej grafiki i znakomitych lokalizacji robi tu naprawdę solidną robotę. Tutaj macie mały przykład: 

Zostać odkrywcą niesamowitych historii 

Tytuł moim zdaniem wyraźnie jest skierowanych dla osób, które bardziej skupiają się na doświadczaniu pełnej historii i podziwianiu jej wizualnych smaczków. Verne The Shape of Fantasy jest uciechą dla graczy, którzy lubią eksplorować w poszukiwaniu ciekawych historii świata gry, bądź odkrywać szczegóły o danej postaci czy napotkanych elementach. A możliwości do pozyskania tych informacji mamy sporo, sam przez większość gry próbowałem chodzić w przeciwnym kierunku, niż kazała mi gra i udało mi się odkryć większość sekretów. Jednak niestety, kilka z nich przegapiłem, przez co nie udało mi się zdobyć osiągnięcia, wymagającego zdobycia ich wszystkich. Wydaje mi się, że będzie to idealny tytuł dla kogoś, kto miał okazje ograć głośne „The Invincible” i szuka czegoś w podobnym klimacie.

Podsumowując:
Gra ma kilka drobniejszych wad i niewykorzystanych moim zdaniem możliwości. Jednak nie można jej odebrać tego, jak we wspaniały sposób, ukazuje nam całą historię. Naprawdę ciężko jest oderwać od niej oczy, każda cutscenka to arcydzieło w czystej postaci. Miejmy nadzieje, że następna odsłona gry (która pewnie powstanie, tak może sugerować scena po napisach) będzie znacznie bardziej dopracowana i skomplikowana 🙂

Jeśli szukacie bardziej wymagającej przygodówki polecam sprawdzić => Brok the InvestiGator

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back To Top